,,Najlepszym lekarstwem na chorobę morską jest robota na statku".
Ech, chciałoby się pożeglować latem, po morzu na którymś z takich żaglowców:)
Nie ma lata, nie mam żaglówki, ale za to mam cztery wyszperane kubeczki z ich motywami.
Każdy kubek ma inny stateczek.
Zimową porą przyjemnie jest się z nich napić ciepłej herbaty albo ciepłego grzańca na rozgrzewkę:)
A to koło ratunkowe, gdyby ktoś czasami za daleko odpłynął:))
Pozdrawiam - ahoj!!!
Mnie się też już marzy morze i mogę po nim pływać, bo to lubię. Jednak Twoje koło ratunkowe się przyda, bo za dużo było marzeń. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAhoj, a ze mnie marny wilk morski... haftuję na prawo i lewo ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście stateczki bardzo fajne:}
OdpowiedzUsuńPrześliczne te Twoje kubeczki:)
OdpowiedzUsuńA marzyć zawsze warto!
Pozdrawiam :)
Nie widzę jeszcze Twojego nowego postu :(
OdpowiedzUsuńCoś namieszałam, ale już doszłam z tym do ładu:)
UsuńUwielbiam kubki...piękne. Takich jak Twoje jeszcze nie mam...Ale powiem jedno.........pozwalają na chwilę marzeń,które stają się rzeczywistością...Piękne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuń